Jesteśmy na etapie wybierania kolorów ścian (wizyta u psychoanalityka wydaje się już tylko formalnością). Niektóre decyzje już zapadły, inne są w trakcie intensywnej burzy mózgów. W zasadzie dominować będą jasne odcienie, poza kilkoma wyjątkami. Stąd też moje zainteresowanie zielenią, ale nie taką trawiastą, intensywną, świeżą. Prawdziwym hitem, okazuje się, jest ostatnio ta barwa butelkowa, szmaragdowa, tzw. zgniła nawet.
Myślę, że zdążyliście już nieco przywyknąć do mojego gustu i między wierszami i fotografiami, wyczytaliście, że jestem raczej zwolenniczką jasnych wnętrz, jasnych ścian, stylu skandynawskiego i prostego w formie. Jeden pokój postanowiliśmy jednak urządzić nieco ciemniej – „pracownię” A. Tam zaryzykowaliśmy z granatem, takim wiecie, navy blue. Nie wiem co z tego wyjdzie w efekcie końcowym, ale póki co… jest dość ciemno, ale liczymy jeszcze że rozjaśnimy to wnętrze dodatkami, jasną drewnianą podłogą. Tuż po malowaniu kiedy niewyschnięte ściany, wieczorem i przy słabej żarówce jak to na budowie, wydawały się MOCNO ciemne, już padło to dobrze znane zdanie, zwalniające z odpowiedzialności – „To był Twój pomysł„. Hmm, sądzę że uda mi się wybrnąć tak czy siak i moja wizja mnie nie zawiedzie. Nie mam nic do stracenia, rodzice też już spuentowali – „nora” 🙂 Widzicie, jest wyzwanie, żeby wszystkim jednak oczy w słup stanęły. Swoją drogą pamiętacie niebieskie sypialnie? Klik.
Wracając jednak do zieleni (to też brałam pod uwagę pod kątem pokoju A., lecz byłam w tym pomyśle osamotniona), to jest podobno hit 2017. Myślę, że wykorzystam ją w sypialni gości, jednak tylko w kilku elementach.
Co do znaczenia samego koloru – jest on utożsamiany z młodością, nadzieją, świeżością, siłą witalną, a w odczuciach wywołuje równowagę, skupienie i bezpieczeństwo. Dodatkowo odpręża, uspokaja, relaksuje. Wydaje się zatem idealny do sypialni.
Kolorem roku 2017 według Instytutu Pantone został właśnie zielony – Greenery, jednak nie o ten odcień mi dzisiaj chodzi. Chciałabym bowiem Waszą uwagę zwrócić na odcień dużo głębszy, ciemniejszy, moim zdaniem szlachetniejszy.
Ciemne ściany sprawdzą się w dobrze oświetlonych wnętrzach i to jest klucz do sukcesu. Odchodzi do lamusa przekonanie też, że takie barwy nie nadają się do małych pomieszczeń. Podobno to już teraz tylko i wyłącznie kwestia gustu i oczywiście urządzenia tej przestrzeni z gustem właśnie. Jeśli nie jesteście przekonani do butelkowo zielonych ścian, sklepy oferują teraz milion dodatków w tym kolorze, dzięki czemu osiągniemy delikatniejszy efekt, który po kilku miesiącach/latach (zależy jak szybko zmieniacie zdanie) można całkiem sprawnie przearanżować.
Ten odcień zieleni nada wnętrzu elegancji i nastrojowego charakteru, to pewne, jednak trzeba jak zawsze odrobiny ostrożności by tej przestrzeni nie przytłoczyć nadto. Nie o to nam chodzi w sypialni. Mamy się tam przecież relaksować, a nie dołować.
W takich wnętrzach doskonale odnajdzie się drewno i dodatki w bieli, pastelach, szarościach i złocie. Zieleń doda im tajemnicy swoją głębią koloru. Jesień już rozgościła się na dobre u nas, więc i nastrojowo też takie barwy będą nam teraz coraz częściej chodziły po głowie. Trzeba jednak zaznaczyć, że kolor ten jest ponadczasowy i nie minie moda na niego po jednym sezonie, spokojnie.
Specjalnie dla Was mam super promocję -15% na wszystkie zielone pościele, prześcieradła i koce w sieci salonów Selene Materace. Korzystajcie do 5 listopada i sprawcie sobie lub bliskim drobną jesienną przyjemność. Może to być początek długiej przyjaźni z tą zielenią!
Swoją drogą ok, jesień to jesień, rządzi się swoimi prawami, nawet ją lubię z tymi kocami i herbatkami. Ale czy musi tak wiać?! Klusek już usycha z tęsknoty za kaczuszkami, które codziennie karmi na pobliskim stawie. A tu matka chuchając i dmuchając na synka wprowadziła zakaz wychodzenia w tych niesprzyjających warunkach atmosferycznych. A zatem apel: Orkanie Grzegorzu, odpuść Pan te wichury, bo kaczki padną z głodu.
Najnowsze komentarze