Tylko czy aż? Dla mnie zdecydowanie AŻ. Już dawno wyleczyłam się z postudenckich przyzwyczajeń, że lepiej dużo a tanio. Ta nowa zasada, niestety, doprowadza nas do ruiny w temacie urządzania domu i boję się, że za chwilę trzeba będzie zmienić taktykę jeśli mamy się tam przeprowadzić za kilka tygodni…
Obraliśmy już plan, że zorganizujemy sobie najważniejsze sprzęty, meble, wyposażenie i wprowadzimy się choćby nie wiem co w przeciągu najbliższych tygodni. A potem? Niech się dzieje co chce. Trochę przekoczujemy, ale życie na dwa domy daje już nieźle w kość. Pewnie stwierdzisz, że pościel to nie jest sprawa niezbędna do życia, ale udowodnię Ci, że się mylisz 🙂
Chciałabym, żeby po wprowadzeniu się wyglądało tam mimo jeszcze wielu braków, jakkolwiek domowo, dlatego temat pościeli ogarnę zapewne wcześniej. Łóżko już kupione, kołdry i poduszki też już są – pisałam Wam ostatnio, lampa i roleta rzymska do sypialni na placu boju. Wszystko jeszcze w kartonach i czeka na zainstalowanie/powieszenie/poskładanie. Myślę jednak, że to głównie szczegóły i dodatki tworzą DOM, więc warto o nie zadbać i mieć je równie mocno na uwadze jak sprzęty podstawowej potrzeby. Wiadomo, że to przychodzi z czasem, ale ważne jest dla mnie by w choć kilka takich elementów zaopatrzyć się na samym początku.
W mojej biblii, Pintereście, znalazłam nawet ostatnio zdjęcie z naszą osobistą lampą (to pierwsze powyżej). Buzia mi się uśmiechnęła, bo to prawie jakbym dyktowała trendy! W taki kosz jak widzisz powyżej też się już uzbroiłam. I nigdy nie zgadniesz, wyhaczyłam go w naszej osiedlowej biedrze. Spójrz tylko jak takie pojedyncze elementy zmieniają wnętrza. Hitem ostatnich miesięcy okazują się też te ścienne makramy, które to ponoć bardzo łatwo zrobić sobie własnymi rączkami. Ja póki co mogę jedynie pomarzyć o czasie wolnym na jakiekolwiek prace ręczne, które zresztą uwielbiam, ale kiedyś kiedyś jak Klusek skończy osiemnastkę, a my będziemy na finiszu z wykończeniem domu, zrobię coś w końcu dla siebie. Ostatnio ktoś mi zwrócił uwagę, że Klusek nie jest już małą różową kulką i nie wypada o nim mówić per Klusek. Tak więc moi drodzy Klusek od dziś staje się „Em”, bo to już 2,5-letni mężczyzna, co sobie sam sięga kabanosy z lodówki, mówi że kocha dżem i lizaki, no i liczy do 10, ten sam co bawi się w chowanego, a jego bohaterem jest Andy z CBeebies, nie inny co mówi do mnie „jesteś fajna”, po czym robi mi zastrzyki z wyciskarki do plasteliny. Ot cały nasz Em.
Wracając do tematu jednak, to ja Ci chciałam dzisiaj przedstawić kolejną wartą uwagi markę, tym razem jak się domyślasz, na tapecie będzie pościel. Estella, bo o niej mowa na rynku istnieje już od 1995 roku, a niemiecki holding, którego jest częścią dostarcza tekstylia na cały świat już jakieś 60 lat. Znakiem szczególnym tej pościeli jest oczywiście jakość. Podstawowym surowcem, z którego powstają te cuda jest bawełna egipska, a to najszlachetniejsza odmiana bawełny na świecie. Tutaj nie musicie obawiać się tego, że po pierwszym praniu zobaczycie na niej kulki jak na starym swetrze a kolory będą o połowę bledsze. Wytrzymałość to też jej wielki atut. Naprawdę czasami nie ma potrzeby kupowania trzech byle jakich kompletów pościeli w zamian za jedną porządną, bo to nam nie wyjdzie na zdrowie. No ale do tych wniosków człowiek dojrzewa. Pamiętam jak parę lat temu (no tak nawet bardzo parę) kupiłam w internecie pościel po mocno ekonomicznej cenie, całkiem na początku wspólnego mieszkania z A., dumna z siebie bo przecież nasz wspólny już wtedy budżet nie ucierpiał wcale a wcale. My za to cierpieliśmy, bo odczucie porównywalne było z przykryciem się reklamówką. Not any more.
A wiecie co fajnego oferuje jeszcze Estella? Dożywotnia gwarancja na zamek błyskawiczny! Tak, no możecie za 50 lat zwrócić się do firmy, że Wam zamek poszedł, a oni rach-ciach i po sprawie, proszę oto Państwa pościel ma sprawny zameczek. To się nazywa troska o klienta 🙂 Swoje produkty marka oferuje w dwóch rodzajach tkanin – satyna i bardziej rozciągliwy jersey. No co tu dużo mówić, zachęcam Cię do osobistego wypróbowania, bo kto jak nie Ty oceni to najlepiej. Na co jeszcze warto zwrócić uwagę, to jakość druku, wykorzystująca technologie druku najlepszych europejskich drukarni. Swoją drogą, wszystkie produktowe zdjęcia pościeli w tym poście, to Estella właśnie (stacjonarnie możecie ją dostać w każdym salonie Selene Materace w Polsce). Super są te aranżacje w loftowych klimatach, widać że firma idzie z duchem czasu! Warto jeszcze wspomnieć, że na nowe kolekcje pościeli możecie u Estelli oczekiwać dwa razy do roku – zdjęcia w moim wpisie przedstawiają wzory z aktualnego katalogu.
Tak więc… Wiesz już dlaczego wybrać dobrej jakości pościel. Bo się najzwyczajniej w świecie opłaca. Ja nauczona doświadczeniem, do nowej sypialni nie wejdę bez dobrej pościeli. Mogę nie mieć sofy w salonie, przeżyję bez telewizora, biurko też będzie początkowo zbędne.
Ale sypialnia… Sypialnia musi być piękna kiedy się już w niej rozgościmy.
Najnowsze komentarze