Spotkałam się z opinią, że kwiaty w sypialni, to może niekoniecznie, bo zabierają tlen, a w konsekwencji pogarszają jakość naszego snu. To być może jakiś utarty mit, bo tak jak teraz sobie myślę, to znam wiele domów gdzie parapety uginają się od roślin a w sypialni pustki.
Nie chcąc być gołosłowna (obiecałam wszak tutaj), przedstawię Wam dziś kilka roślin, które wbrew obiegowej opinii, nie ukradną Wam ani grama tlenu, a nawet Wam go dostarczą. A widzicie, takie szczwane bestie! Do tego pochłoną jeszcze dwutlenek węgla, zapewniając komfortowy sen. Nic tylko jutro hop do ogrodniczego.
Zaczynamy więc, od lewej poniżej, przedstawiam pierwszą trójkę kandydatów: Aloes, Lawenda, Figowiec Benjamina.
O właściwościach leczniczych aloesu każdy słyszał milion razy. Mi się przypominają czasy podstawówki jak opatrywaliśmy sobie „rany” po wfie aloesem z sali od biologii. „Ech, to były czasy…”. Produkuje tlen nocą, filtruje powietrze i dodatkowo dobrze je nawilża. Znakomicie wpasowuje się w nowocześnie urządzonych wnętrzach. Ważna informacja: roślina nie bardzo wymagająca w pielęgnacji. Podlewasz 1-2 razy na tydzień i spokój. Lawenda, to wiadomo – pachnie (niektórzy lubią to, inni nie, ale to już kwestia gustu). Lawenda może również pomóc w leczeniu bezsenności i niepokoju. Naukowcy przyznają, że inhalacja zapachem z lawendy może mieć kojące oraz uspokajające działanie. Fikus Benjamin w domu wymaga stanowiska jasnego ale nie bezpośrednio nasłonecznionego. Nie ustawiamy go zatem na parapecie, a raczej w niewielkiej odległości od okna. Na zbyt ciemnym stanowisku może dość szybko stracić liście (potwierdzam, niestety…). Kupiliśmy tego Fikusa jak mój A. poczuł ogrodniczy zapał po obejrzeniu kilku filmików na YT jak to można z takiego Fikusa stworzyć drzewko Bonsai. Zapał był spory, nie powiem, ale mamy go już jakieś 4 lata, a Bonsai z niego średni, ale jest za to bardzo wytrwały (4 lata!).
Dalej więc: Bluszcz, Sansewieria, Skrzydłokwiat (od lewej).
NASA ogłosiło bluszcz rośliną numer jeden na liście najlepszych roślinnych filtrów powierza. Jest tak ze względu na skuteczność pochłaniania formaldehydu. No a jak już się NASA do tego miesza, to to już musi być dobre. Bluszcz jest również łatwy w uprawie; przetrwa w umiarkowanych temperaturach i w średnim naświetleniu. Sansewierię spotkałam jeszcze pod nazwą „wężownica” i uwaga uwaga „język teściowej”. Są łatwe i tanie w utrzymaniu (Sansewierie, nie teściowe). I tutaj NASA też uznała je za jedne z najlepiej oczyszczających powietrze roślin. Skrzydłokwiat natomiast nie tylko posiada zdolność usuwania z powietrza groźnych toksyn (np. benzenu, formaldehydu, acetonu i trójchloroetylenu), ale też za pomocą dużych liści znakomicie podnosi wilgotność powietrza. A do tego pięknie kwitnie.
I ostatni zestaw: Orchidea, Gardenia, Dracena.
Orchidea, czyli znany i lubiany przez nasz storczyk. Pięknie się prezentuje, ale jest już niestety nieco bardziej wymagający w hodowli. U mnie pojawia się kilka storczyków rocznie (stały się u nas w Polsce ostatnio częstym prezentem urodzinowo-imieninowo-rocznicowym) i niestety także kilka kończy swój żywot. Doszłam do wniosku ostatnio, że im mniej uwagi im poświęcam, tym lepiej się trzymają. Wiem, to dziwne… Gardenia Jaśminowata ma zdolności wspomagające sen. Niemieckie badania przeprowadzone na myszach wykazały, że te kwiaty mają takie same działanie na neuroprzekaźniki jak valium. Myszy, które były trzymane w bardzo czystych klatkach pachnących tą rośliną były spokojniejsze i łagodnie siedziały w kącie. Kto wie gdzie na cito w Gdańsku kupię Gardenię…? Dracena to popularna w naszych domach roślina. Nietrudna w uprawie i niewymagająca. Polecam pod tym względem, choć estetycznie mnie do końca nie przekonuje.
Rośliny będą znakomicie wpisywały się w styl Kinfolk, o którym Wam tutaj pisałam i na temat którego oszalałam totalnie. Rośliny traktujemy zazwyczaj jako ozdobę, a jak wyżej zauważyliście mogą być cennym naturalnym filtrem powietrza. Stwórz swój własny terapeutyczny mikroklimat w sypialni!
Najnowsze komentarze