Jak obiecałam przybywam do Was z nową dawką świątecznych inspiracji. Co jak co, ale każdy zasługuje, na to żeby się wyspać. Moja misja trwa zatem. Enjoy.
Marzą mi się kiedyś takie Święta w górach, w zasypanej śniegiem małej chatce przy kominku. Nasze standardowe Święta są dalekie od tej wizji (zawsze w dużym gronie, przy ogromnym stole, wśród wrzasków i pisków dzieciaków, z kolędami w tle) i uważam je za równie piękne i bez dwóch zdań nie do zastąpienia, ale tej opcji z malutką chatynką też chciałabym spróbować kiedyś. Chociaż znając siebie i tak bym żałowała, nie słysząc tych pytań już od początku kolacji „Ciociu, ciociu, czy już możemy odpakować prezenty…?”, tego gwaru, uśmiechów, pytań i rodzinnych docinek. Ja na Święta generalnie staję się tradycjonalistką. Mogę godzinami oglądać dekoracje świąteczne i nie przeszkadza mi wtedy absolutnie ten przepych, czasami przesada i bogactwo. Mój minimalistyczny zmysł wpada w grudniową śpiączkę.
Takie sielskie klimaty zdobywają moje serce, mimo że na codzień preferuję całkiem inny styl. Nie ma w tym nic złego. Wy też powinniście dać się porwać tej atmosferze. W poście z zeszłego roku raczyłam Was sporą ilością zdjęć i inspiracji, które możecie wykorzystać – klik. Może właśnie to, że te Święta są takie stałe, niezmienne i możnaby powiedzieć – powtarzalne, to właśnie w tym tkwi urok, który na nas tak czarodziejsko działa…? Kto to wie.
Teraz do rzeczy, obiecałam jeszcze kilka wskazówek co do prezentów.
W moim zestawieniu nie może zabraknąć proponowanego również w zeszłorocznym prezentowniku – hokera HUK. Jestem nim niezmiennie zachwycona, co udowodniłam, popełniając cały wpis o nim – zapraszam, dowiecie się dlaczego jest taki niezwykły 🙂 Wygląda bosko i dopasuje się naprawdę do każdego, do indywidualnych potrzeb danego dnia albo nastroju. Fajny jest, co tu dużo mówić.
Jeśli chodzi o mnie, to myślę że w domu nigdy nie ma za dużo koców. Mam ich naprawdę dużo, a od czasów małego Kluska jeszcze więcej. Są grube i cienkie, małe co tylko kolana ogrzeją, albo wielgachne co się można w nich skryć przed całym światem, szare, bure, kolorowe. Jeśli będą dobrej jakości, to gwarantuję że przydadzą się każdemu. Jeśli nie do sypialni, to może w salonie, na werandzie albo pikniku. To często wybierany przeze mnie upominek.
A teraz trochę praktyki. Jeśli adresatem prezentu ma być osoba, kochająca zapachy, klimaty typu nastrój, świece, aromaterapia, czyli takie bardziej z tych górnolotnie patrzących na życie, delikatnych albo bardziej emocjonalnych – bierzcie aromaterapeutyczne świece marki Biosensual (już Wam o nich pisałam sporo, o tu). Będą oświecać ciemności, leczyć z przeziębień, spełnią swoją rolę w masażu i nawilżeniu skóry. Czyli takie małe All-In-One, z którym świat będzie piękniejszy 😉
Dla równowagi zaproponuję też coś dla tych mocniej stąpających po ziemi, dla twardzieli kochających długie rowerowe wycieczki albo podróże po prostu, ale w warunkach bardziej komfortowych. Dla tych pierwszych sprawdzi się nakładka na siodełko rowerowe marki Tempur, wykonana z niezwykle komfortowego materiału, dostosowująca się do kształtu ciała, zapewniająca wygodę i równomierne rozłożenie nacisku. Dla fanów zdrowego snu nawet w podróży, polecam poduszkę podróżną, również Tempur, którą można zapakować w poręczną i wygodną torbę. Nie musicie rezygnować z luksusów ulubionej poduszki nawet podczas kilkudniowej nieobecności. A wiadomo przecież – grunt to się dobrze wyspać 🙂 Niezależnie od okoliczności.
Uff… Nie zapomnijcie jednak w ferworze sprzątania, gotowania i wypieków o bliskich i dalszych krewnych i znajomych. Każdemu zrobiłoby się cieplej na sercu gdyby otrzymał taką piękną kartkę świąteczną. Ja jestem fanką tych w stylu vintage i podobnie jak z okazji Świąt Wielkanocnych (o czym Wam tutaj wspominałam) właśnie takimi wysyłam kilka ciepłych słów na te Zimowe Magiczne Dni.
Oby tylko trochę śniegu spadło. Klusek jeszcze nigdy nie widział bałwana na żywo.
Wszystkie opisane przez mnie produkty dostępne są w sieci salonów Selene Materace.
Najnowsze komentarze