No jak ja nienawidzę pełni, grrr! Choćbym zasłoniła sypialniane okno najciemniejszą roletą, najgrubszą zasłoną i wszystkim NAJ co byłoby pod ręką, to… i tak nie zasnę. Nocka z głowy, jak to mówią. I tu o dziwo, tytanowy organizm mego męża A. też się stawia. To jest jednak pocieszające.
Podobno jednak nie jestem odosobniona – wielu ludzi czuje wtedy niepokój i cierpi na bezsenność. Wyczytałam też, że w zasadzie każda faza Księżyca oddziałuje na nas i przyrodę w jakiś określony sposób. Na pewno każdy z Was słyszał o przedziwnych zachowaniach ludzi, które aktywuje pełnia – od lunatykowania po szczytach dachów (nieee, takie rzeczy tylko w bajkach!), przez wzniecenie pożądania razy milion aż po jakiś irracjonalny niepokój duszy, który wywołuje.
Tak mi właśnie przyszło do głowy swoją drogą, jaką ta bestia ma władzę! Każe morzu wychodzić na ląd, a ono to robi – mówisz i masz!
Jeśli ktoś wierzy w mity, baśnie i wszystkie te tajemnicze historie (ja wierzę, a co!), to wie że Księżyc od zawsze kojarzony był z esencją kobiecości – intuicją, zmiennością, namiętnością i pięknem. Ha!
Wcześniej przez powtarzalność faz Księżyca ludzie postanowili połączyć ze sobą fakty i tak np. rolnicy ustanowili sobie terminy siewu, a kobiety patrząc w niebo wymyśliły kiedy najlepiej robić pranie, piec chleb, szorować podłogę a kiedy zrobić małosolne dla męża, haha! Nie uwierzycie, ale znam kobiety, co te zasady stosują jeszcze dziś. Że niby ciasto rośnie lepiej, brud schodzi szybciej, a po plamach na koszuli nie ma śladów 😉
A wracając do pełni, podobno ma ona wpływ na nasze hormony, które szaleją, a cała zgromadzona energia uwalnia się. Stąd odczuwalne zaburzenia snu. Co poza tym? Notuje się zwiększoną liczbę porodów (Ewa, strzeż się!), ale i przestępstw. Stajemy się dziwnie pobudzeni, agresywni lub podejmujemy desperackie kroki i silniej ulegamy depresji.
Nie pytajcie nawet co wtedy potrafią wyprawiać zakochani. Szał normalnie!
1 Komentarz