Brzydka ja. Zaniedbałam Was. Usprawiedliwiając się dodam, że siebie, dom i męża też. Taki prawie-dwulatek, co mi się po domu kręci potrafi sobie jednak podporządkować wszystko i wszystkich. Ale nic to, wracam do Was silna, z głową pełną pomysłów i motywacją do działania! Zuch dziewczyna.
Pogoda niemajówkowa zmusiła nas do spędzenia pierwszych dni maja stacjonarnie, choć nie daliśmy za wygraną i pękły jakieś spacerki, lasy, place zabaw i inne parki. Niebo do bezchmurnych też nie należało, dlatego tak sobie pomyślałam, że może by sobie tak taki skrawek nieba przenieść nie gdzie indziej jak właśnie do sypialni.
Ja jestem raczej typem mało rozkochanym w tapetach i innych ściennych udziwnieniach, ale z czasem przekonuję się, że to już przecież inne są czasy, że to wszystko jakby przeżywa swoją drugą, lepszą młodość. Brakuje mi może ciut odwagi, ale w nowym domu postanowiłam zaszaleć. Narazie nie wiem jeszcze jak, ale dam znać. Nie bierzcie mnie dosłownie, u mnie szaleństwo może objawić się np. białymi listwami przypodłogowymi. A z moim zamiłowaniem do sprzątania to będzie szaleństwo.
Tak, znowu przeżywamy istną burzę mózgów co do urządzenia nowych pokojów, aranżacji każdego kąta, kawałka podłogi i ściany. Co prawda przeprowadzka jeszcze jest daleka jak te podniebne bezkresy co Wam tu dziś pokazuję, ale mimo wszystko liczymy na ten rok. Stąd też moja blogowa reinkarnacja, bo przecież z kimś się muszę dzielić pomysłami! W najbliższy weekend pokażę Wam coś bardziej w tematyce dekoracyjnej i botanicznej, że tak powiem.
Wracając jednak do naszego nieba – jest symbolem bezkresu, wolności, więc jak najbardziej nadaje się do sypialni, gdzie nie powinniśmy być niczym ograniczani (w granicach dobrego smaku, zresztą… może jednak jak kto lubi). Wielkoformatowe tapety, ręcznie wykonane malowidła i obrazy z motywem chmur będą świetnym dopełnieniem przytulnego i kojącego wnętrza. A takim przecież powinna być sypialnia. Myślę, że to już tylko kwestia naszego temperamentu i usposobienia będzie decydowała o odcieniach i wzorach. Jak dla mnie super pomysł, ale chyba bardziej przypadły mi do gustu te pięknie malowane powierzchnie niż fotorealistyczne motywy.
Ja równolegle myśląc o urządzaniu kuchni, łazienek i sypialni ciągle knuję o pokoiku prezesa, co to u nas te despotyczne rządy wprowadził, że matka biedna z odrostami na głowie nie wie za co się złapać (lepiej wyczyścić piekarnik bo dymi resztkami zaschniętego sera z mrożonej pizzy, co zmęczonemu A. zdarza mi się serwować na obiad czy umyć okna bo już zaraz nie będzie widać sąsiadów za lepkimi śladami małych rączek?). To są dylematy matki, nie odpowiadajcie. No więc myślę intensywnie i zbieram inspiracje, więc może i te podniebne też się przydadzą?
Najnowsze komentarze