when the night has come
and the land is dark
and the moon is the only light we’ll see
no, I won’t be afraid…
Włączcie sobie najpierw „Stand by me” (Ben E. King śpiewa tam m.in. o księżycu, który dziś będzie głównym bohaterem wpisu), zrelaksujcie się, a potem czytajcie i cieszcie się żeśmy przeżyli!
Kurczę, czuję się jakbym żyła na innej planecie. Klusek i jego kolki pochłonęły mnie doszczętnie i w ten oto sposób zupełnie nie wiem co dzieje się w kraju i na świecie. Wpadłam dziś na genialny pomysł, że przecież istnieje jeszcze coś takiego jak radio i można je słuchać nawet z 6-kilowym klopsem na rękach. Wow. No i usłyszałam, że dzisiejszej nocy z 27/28 września wszyscy mogliśmy zginąć, aaa! Koniec Świata miał być według niektórych! I to wszystko miało być sprawką Krwawego Księżyca! No horror po prostu. Dzieje się, a ja nieświadoma robię tymczasem masaż brzuszka dla Kluseczka na zmianę z nocnymi wycieczkami (bo tylko auto jest w stanie go ukoić)…
Postanowiłam zatem podczas popołudniowej drzemeczki mojego dziecka pędem się doedukować i uprzejmie donoszę o co chodzi (tym wszystkim nieświadomym albo zaspanym, którzy wydarzenie to przegapili jak ja).
Otóż była to kumulacja dwóch zjawisk astronomicznych, które ostatecznie dało nam spektakularny efekt, który mogliśmy podziwiać dzisiejszej nocy. Księżyc zbliżył się znacznie do Ziemi (najbliżej w tym roku i dlatego jest nazywany Superksiężycem), po czym zaczął znikać. W momencie kulminacyjnym – o 4:47 – był o 14 procent większy niż zwykle dla wszystkich, którzy postanowili zrezygnować ze snu by go obserwować. Całe widowisko trwało od godz. 2:00 do 6:30, więc życzę powodzenia dzisiaj w pracy tym, którzy postanowili obejrzeć całość… Księżyc najpierw pociemniał, a następnie zmienił barwę na czerwoną (stąd niektórzy nazywają to zjawisko Krwawym Księżycem), dzięki atmosferze ziemskiej rozświetlonej promieniami słonecznymi. Następnie nastąpiło zaćmienie Księżyca – to zjawisko występuje natomiast wtedy gdy Ziemia znajduje się między Słońcem i Księżycem w linii prostej. Dla tych, którzy nie widzieli nałożenia się Zaćmienia Księżyca i jego perygeum (najbliższej odległości od Ziemi), mam wiadomość: następna taka okazja już w 2033 roku. Więc luzik, nic straconego.
Poza walorami estetycznymi, które były niewątpliwie niesamowite, zjawisko położyło też blady strach na tych, którzy wierzą proroctwom. A mówiły one, że Krwawy Księżyc zwiastuje rychły koniec, Koniec Świata! Armagedon. A ja na totalnej nieświadomce cieszyłam się chwilą wytchnienia…
Nie jestem amerykańskim naukowcem niestety, więc jeśli czegoś z mojej paplaniny nie zrozumieliście, zdajcie się na NASA:
A tak przy okazji, pamiętacie wpis o tym, jakie trudności w zasypianiu i wysypianiu jest w stanie spowodować pełnia? Przeczytajcie koniecznie.
1 Komentarz