No ja to na pewno nie zaśpię, bo mam taki budzik co daje znać co trzy godziny i ustawiony jest na jedną nutę: „Mamooo, dawaj mlekaaa!”. Nie ma w nim opcji ‚drzemka’ i nie da się go wyłączyć i dalej spać. Jest za to opcja ‚jak zaraz nie wstaniesz i nie dasz jeść, to będę krzyczał jeszcze głośniej’… Więc ja nie zaśpię, to pewne.
Ale Wy już możecie, dlatego tak jak obiecałam kiedyś, znalazłam dla Was kilka fajnych budzików, które wybawią Was od permanentnego zasypiania.
Znacie to uczucie kiedy budzicie się ze smacznego snu, leniwie spoglądacie na zegarek, a tam wskazówki pokazują, że akurat za 5 minut zaczynają się zajęcia, że z kawą w ręku powinniście znajdować się już o krok od swojego biura albo że klient, z którym jesteście umówieni za chwilę pomyśli „kij z nim” i więcej od Was nie odbierze? Mi się to zdarzało i z niczym nie jestem w stanie porównać uderzenia tej fali gorąca, stresu i paniki jednocześnie. Uczucia te potęgował dodatkowo mój charakter, który zawsze ze wszystkim każe mi zdążać bez poślizgów (tak, jest to frustrujące, ale nie ma na to tabletek).
Jeśli Wy nie macie tak skutecznego budzika jak mój Klusek, to znalazłam dla Was kilka fajnych rozwiązań. Budziki, które po prostu spełnią swoją funkcję, budziki – gadżety, wyposażone w wypasione opcje dodatkowe albo budziki – dekoracje, które zadbają o walor estetyczny naszej sypialni.
Moja pierwsza propozycja dla Was, to budzik Tocky®, uciekający budzik.
Wyszperałam informację, że około 40% ludzi przesypia godzinę pobudki. Łączę się z Wami w bólu. Zatem jeśli należycie do tej grupy, nie dla Was są standardowe budziki, nie dla Was delikatna melodyjka, bo ona Was tylko bardziej usypia zamiast stawiać na nogi. Z tym budzikiem nie macie szans na „drzemkę”, bo on skacze ze stolika nocnego, turla się, ucieka po pokoju po to, by za wszelką cenę ściągnąć śpiocha z łóżka. Tocky wyposażony jest w port USB, dzięki któremu możemy wgrywać mu ulubione albo właśnie znienawidzone piosenki/dźwięki czy odgłosy. Dodatkowo za pośrednictwem mikrofonu, możemy wyposażyć go w głos ukochanego albo… teściowej 😉 Fajny design, łatwa obsługa i wymienne silikonowe różnokolorowe koszulki zadowolą każdego fana nowinek technologicznych. To również doskonały pomysł na upominek np. dla osoby, której delikatnie chcielibyśmy zasugerować, że jej/jego spóźnienia to jednak dla nas mały problem. Dla mniej domyślnych będzie po prostu miłym, ładnie prezentującym się giftem.
Inną, ale też „uciekającą” wersją budzika jest Clocky®. Zasada działania ta sama – rozróba i chaos o poranku, spowodowana zwiewającym budzikiem. Poranny maraton za nim może nie jest przyjemny, ale jeśli zależy Wam na skuteczności, powinniście się w niego zaopatrzyć. Śpiochu, czas start!
Jeszcze jednym bardzo pomysłowym rozwiązaniem jest budzik Banclock Twin Bell® – opcja z płatną drzemką! W tym budziku aby włączyć tę opcję, musimy po prostu wrzucić do niego… monetę. Hmmm, kosztowny luksus! Ale nie od dziś wiadomo, że czas to pieniądz. Swoją drogą nie wiedziałam, że w dzisiejszych czasach nawet budzik może nas doprowadzić do ruiny…
Kolejna propozycja to budzik – hantelek, który wyłączymy tylko wtedy gdy podniesiemy ten 0,7 kilogramowy ciężar określoną ilość razy. To już naprawdę rozwiązanie dla ponadprzeciętnych śpiochów, którzy wymagają przedsięwzięcia środków specjalnych. No i przy okazji zaliczamy mini poranny fitness 🙂
Napiszę Wam kiedyś o opcji „drzemek” w budzikach generalnie. Oczywiście jak to zwykle bywa, zdania na ich temat są podzielone. Ja bez tej funkcji też nie wyobrażałam sobie poranków, ale czy to aby zdrowe? Dowiecie się w jednym z przyszłych postów.
Achh, zbudowałam napięcie.
Najnowsze komentarze