Majówka, majówka i po majówce. Nam upłynęła oczywiście nie inaczej jak wszystkie tygodnie ostatnich miesięcy, czyli na ostrej harówce. Dopinamy już szczegóły, by móc do końca miesiąca się wprowadzić. Wiadomo jak jest na finiszu – ciężko, pot płynie po plecach, ale człowiekowi świecą się oczy i ręce same się zacierają. Ja już myślę tylko o tym by skończyć te wycieczki z tobołami tam i z powrotem i się tam po prostu osiedlić i zlać w jakiś naturalny sposób z tą wsią naszą.
Oglądaliście „Opowieści z Narnii”? Odrazu przyszedł mi do głowy ten film kiedy zaczęłam zajmować się tematem szafy do sypialni Ema. Chciałabym, żeby była piękna, nowa albo najlepiej odnowiona, ale taka, no wiecie, z duszą. Żeby tak chciało aż się w niej schować, jak w tej filmowej.
Szukam na olxach, na różnych grupach FB, ale narazie nie udało mi się znaleźć odpowiedniego materiału pod moją szlifierkę i pędzel, a muszę się Wam pochwalić, że wprawiam się 🙂 Poza moim Chierowskim, którego mogliście obejrzeć w tym wpisie, zajęłam się już dwoma kolejnymi fotelami z tej samej epoki co poprzedni i stołem, który teraz przejmie rolę mojego nowego biurka. Wstępne zdjęcia mogę Wam pokazać już dzisiaj, ale czekajcie jeszcze na te z aranżacjami, po tym jak już osiądziemy na dobre, zaczniemy ich faktycznie używać i otoczymy opieką i naszymi rzeczami. To narazie robocze wersje naszych zdobyczy (fotele wytargane z pewnego strychu w opłakanym stanie z przeznaczeniem na spalenie, a stół, hmm… stołu też się ktoś pozbył – oczekując na śmieciarkę spotkał nas). Oczywiście w oryginale inne lakiery, tapicerki, kolory, ubytki w drewnie i parę innych mankamentów, ale teraz są takie fajne NASZE.
Kochani, czyli jeśli chcecie pozbyć się jakiejś magicznej starej szafy nie za miliony monet, to ja taką chętnie adoptuję i dam dom 🙂 Super wydają mi się te stylizacje vintage. Można szaleć z kolorami albo postawić na naturalność. Jak zwykle żadnych reguł, tylko „to co autor miał na myśli”. Ja z uwagi na to, że łóżko Ema jest w odcieniu granatu, pewnie postawiłabym na kolor ciemniejszego drewna.
Wkręciłam się na maksa w temat odnawiania mebli, a na dowód tego powiem Wam, że już dziś kupiłam na pewnej aukcji krzesło do renowacji – w sam raz do mojego uratowanego od zagłady biurko-stołu. Jedzie do mnie już też piękna miętowa ceramiczna gałeczka, bez której przecież szuflada stołu nie jest do końca sobą, to widać odrazu przecież. Relax, wszystko Wam pokażę.
Co do szafy, ja akurat chcę w niej trzymać fatałaszki Ema (dlaczego ja tak kocham je kupować…?!), ale myślę że w takiej stylizacji byłaby też świetnym miejscem na wszystkie te NAJważniejsze przecież skarby! Bo magiczne kuleczki, piórka, kamienie, drogocenne dzwoneczki, patyki i sznureczki to przecież nie jakieś tam byle co! O tym wie chyba każdy.
Najnowsze komentarze